Próżno szukać na mapach odpowiedzi na pytanie, gdzie w Owińskach znajduje się Dziba lub Staw Meyera? Dopiero rozmowa z rodowitym mieszkańcem pomoże zlokalizować te miejsca i pozwoli dowiedzieć się wielu innych ciekawostek. A co wtedy gdy otrzyma się lakoniczną odpowiedź, że Staw Meyera znajduje się na Dzibie? No cóż, wtedy trzeba pytać dalej.

Na mapie nad Wartą w Owińskach widać niewielki znaczek w kształcie daszka i literę Z. To oznaczenie cegielni, po niemiecku Ziegelei. C
yfry przy nazwach miejscowości oznaczają liczbę mieszkańców.
Fragment Karte des Posener Kreises z Atlasu obwodu Regencji Poznańskiej, wydanego w 1836 roku. Oryginał znajduje się w zbiorach Biblioteki Kórnickiej.

Dziba to dosyć rozległy obszar leżący się na południe od dębu Bartek i tego odcinka ul. Cysterek, który biegnie w kierunku szosy na Poznań. Rozciąga się pomiędzy korytem Warty a pasem działek i pól, biegnących wzdłuż ul. Poznańskiej. Jej teren wyraźnie się wznosi i jest bardzo urozmaicony, poprzecinany stromymi skarpami, są tu jakieś zarośnięte krzakami doły i sporo wilgotnych, błotnistych zaniżeń. W największym z nich o wydłużonym kształcie połyskują wody stawu Meyera. Jego północny kraniec od brzegu rzeki oddziela polna droga i ledwie parę metrów łąki. Zapytana o to, skąd wzięła się nazwa stawu, Zofia Biskupska-Grylewicz opowiedziała, że od nazwiska pana Meyera, który pilnował stawu i miał niesprawna rękę. Po wojnie zbiornik należał do pegeerów, które go zarybiły, oczyściły i wzmocniły brzegi faszyną. Poniżej szczytu wzniesienia nad skarpą stały stare chaty wiejskie. Mieszkało tam kilka rodzin między innymi Meyerowie. Staw latem pełnił funkcję kąpieliska, z którego chętnie korzystały dzieci i młodzież. Mówiło się, że się idzie na „Meyerówkę” albo „Meyerownię” i się biegło na Dzibę, wdychać rozgrzaną, nasłonecznioną łąkę, pachnącą tymiankiem i rzeką. Ludzie kapali się tam na zmianę z krowami, które wieczorem wracały stadem z łąk w pobliżu elewatora i chętnie zbaczały z drogi, aby się ochłodzić, a chmary żab zapewniały oprawę muzyczną letnich zmierzchów. W tych sielskich okolicznościach przyrody któregoś roku doszło do tragedii, w Stawie Meyera utopił się chłopak. Jednak miejsce nadal przyciągało dzieciaki z okolicy, które dziś wspominają z rozrzewnieniem czasy, gdy nie było telefonów, nikt nie nagrywał, nie robił zdjęć, a do świetnej zabawy starczała własna fantazja, lato i woda. Brało się „kanapki, do tego oranżada w woreczku, bez kremów z filtrem, cały dzień w wodzie i żyjemy” napisała Edyta Gruszczyńska. Wszystko skończyło się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy pegeery się rozpadły i staw został sprywatyzowany.

Na tej pokolorowanej mapie geologiczno-agronomicznej, znaczono zarówno cegielnię (Zgl.) jak i staw, wyrobiska o stromych brzegach oraz złoża piasku gliniastego.
Topographische Karte (Messtischblatt) cz. wsch.(Ostdeutschland) /1870 – 1945/, arkusz 3467, Owinsk Geognostisch-agronomische z 1898 r.


Informacje te uściśla pan Andrzej Owsian, który urodził się na Dzibie w domu swoich dziadków Meyerów. Ich dom już nie istnieje, stał na skarpie nad stawem wysunięty najbardziej na południe. Był długi, częściowo murowany a częściowo gliniano-drewniany. Jego wuj Walenty Meyer po drugiej wojnie doglądał stawu, dbał o jego stan i zarybienie. W pewnej odległości miał inny mniejszy stawek, w którym rozmnażał karpie. Pan Owsian nie jest pewien, czy rodzina jego matki zarządzała stawem także przed wojną, choć jest to możliwe. Pan Walenty nie miał nic przeciwko temu, żeby staw był kąpieliskiem, więc przy jego bardziej oddalonym krańcu powstała ładna plaża, która płynnie przechodziła w płaską łąkę. Było gdzie grać w piłkę i się bawić.

Wianki na Dzibie, zdjęcie z archiwum domowego Zofii Biskupskiej-Grylewicz

Nie trzeba być hydrologiem, żeby zauważyć, że staw nie jest dziełem natury. Jak wieść niesie, powstał na miejscu dawnego wyrobiska gliny, a zasila go wodą sztuczna odnoga Strugi Owińskiej.

Potwierdzają to także stare mapy. Na mapie z 1787 roku, która pokazuje dwa stawy młynne na Studze Owińskiej, nie ma jeszcze stawu nad Wartą. Podobnie na późniejszych mapach. Dopiero na mapie z 1836 roku możemy wypatrzeć znaczek oznaczający cegielnię, ale stawu na niej nie ma. Prawdopodobnie jeszcze nie powstał. Ta mapa jest również ciekawa z tego względu, że można z niej odczytać liczbę mieszkańców i tak dowiadujemy się przy okazji, że w Owińskach w tym czasie mieszkało 749 osób. Staw (a właściwie dwa stawy rozdzielone szeroką groblą) pojawia się dopiero na niemieckich mapach topograficznych z końca XIX wieku, tzw. Messtischblatt, na których zaznaczono także cegielnię, a na ich wersji geologiczno-agronomicznej z 1898 roku także złoża piasku gliniastego (Lehmiger sand) występujące płytko pod ziemią. Wynika z tego, że Staw Meyera powstał przed 1898 rokiem, a cegielnia na Dzibie została założona przed rokiem 1836. Natomiast historia produkcji cegieł w Owińskach jest na pewno starsza. Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć można, że uruchomił ją architekt Ernest Konrad Peterson, który w 1799 roku swoją pracę dla Sigmunda Ottona von Treskowa zaczął „od założenia kilku cegielni i wysadzenia kamieni polnych na terenie majątku; w taki sposób wzniósł kilka budynków gospodarczych”. Tadeusz Piszczek przesuwa czas powstania owińskich cegielni jeszcze dalej w przeszłość, w XIII wiek, przypuszczając, że z tutejszej gliny cysterki wybudowały swój pierwszy klasztor, a po wielkim pożarze w 1720 roku stąd właśnie brały materiał na odbudowę kościoła i klasztoru. Owińską glinę wykorzystywano również w wielkich inwestycjach budowlanych XIX wieku, o czym Tadeusz Piszczek tak wspomina „Gdy budowano w Owińskach nowy zakład psychiatryczny i nowe budynki szkolne, brano z niej cegłę. Brano też cegłę na budowę cytadeli poznańskiej. Tu też wypalano garnki kamienne, misy, donice, doniczki do kwiatów – stąd nazwa Kamionki Owińskie lub Glinki Owińskie. [...] Ostatnim ceglarzem był niejaki Żurek”. Ostatnią produkcją były dreny do melioracji pól. Ponieważ skończyła się glina, cegielnię rozebrano po I wojnie światowej. Według przekazu Tadeusza Piszczka przy rozbiórce pracował murarz, ojciec Walentego Meyera i Hirn. Rozebrano wówczas szopy do suszenia cegieł oraz piec, który stał dalej w kierunku Warty. Antonina Owsian z domu Blachniarek babcia Andrzeja Owsiana pracowała w tej cegielni przy formowaniu cegieł. Opowiadała, że wykopaną glinę trzeba było namoczyć i wyrobić, żeby była plastyczna, udeptywało się więc to gliniane błotko nogami, na bosaka w specjalnym zagłębieniu w ziemi aż stała się jednolitą masą. Jeszcze po drugiej wojnie dzieci biegały na Dzibę kopać glinę, kiedy nauczycielka plastyki planowała zajęcia z rzeźby. We wspomnieniach Zofii Biskupskiej-Grylewicz glina była żółta i plastyczna. Wychodziły z niej piękne koniki i inne cuda.

 

Droga pomiędzy Stawem Meyera a korytem Warty.

 

Legenda o Dzibie

 

W miejscu, które nazywamy Dzibą przed wiekami żył pracowity lud trudniący się uprawą roli, rybołówstwem, hodowlą owiec i bydła. W jednej z chat mieszkała piękna i dobra dziewczyna o imieniu Czcisława. Podczas święta Kupały zobaczył ją i zachwycił się jej urodą młody rycerz z drużyny księcia poznańskiego, Zbyszko. Czym prędzej wysłał swatów do domu jej ojca i oświadczyny zostały przyjęte. Serce Czcisławy zaczęło mocno bić dla urodziwego i dzielnego młodzieńca. Odbyły się zrękowiny, wyznaczono dzień zaślubin, ale zły los zesłał na osadę morowe powietrze. Wielu ludzi zachorowało na ospę, zachorowała też piękna Czcisława. Choroba ją zmogła, ale kurowała się z całych sił, byle tylko nie odkładać ślubu z ukochanym. Nie mogła się doczekać, kiedy go wreszcie ujrzy. I nadszedł wreszcie ten dzień. Rozpromieniona Czcisława wybiegła ukochanemu na spotkanie. Jednak kiedy Zbyszko zobaczył wycieńczoną i usianą śladami po krostach twarz dziewczyny, nie znalazł w swym sercu miłości dla niej, tylko odrazę. Zawrócił konia i odjechał. Zaręczyny zostały zerwane. Zrozpaczonej i porzuconej dziewczynie nie pozostało nic innego jak ukryć swój żal i wstyd w świątyni, zwłaszcza że ludzie za plecami ja przezywali, a to „Dziobata”, a to „Podziobana”, a w końcu „Dziba” i to do niej przylgnęło. Została kapłanką i wróżką przy posągu Światowida, w którego miejscu rośnie teraz dąb Bartek. Gdy zmarła przytłoczona smutkiem, przygotowano stos pogrzebowy. Na uroczystość przybył także ten, który kiedyś wzgardził oszpeconą dziewczyną. Jego twarz wyrażała rozpacz. Gdy stos zapłonął, Zbyszko skoczył nań i spłonął wraz z Dzibą, by razem z nią odejść w zaświaty. To dramatyczne wydarzenie sprawiło, że przyjęło się to miejsce nazywać Dzibą.

 

 

W artykule wykorzystaliśmy wypowiedzi i komentarze kilku osób, nie wszystkich wymieniliśmy w artykule, ale wszystkim serdecznie dziękujemy za pomoc i poświęcony czas.

Ponadto cytowalimy prace: Tadeusza Piszczka, Materiały do dziejów Owińsk i kultury ludowej,(maszynopis), t.2, Owińska 1979; Rudigera Treskowa, Gilly, Schinkel, Catel. Pałac w Owińskach koło Poznania 1803-1806, Berlin 2011

 

 

 

Olga Krause-Matelska
Wojciech Matelski
Fundacja Nasze Podwórko